Komisarz Foma czekał na Bobika. Razem z nim czekało wino i papierosy. Niezdrowo, ale komisarz się tym nie przejmował. Wieczór był na jedno i na drugie. O wiele bardziej przejął się tym, że Bobik się nie zjawił. Coś mu wypadło i nie mógł przyjść.
Tak bywa.
Foma uznał, że to w sumie nic nie znaczy. Może zachowywać się jakby Bobik był, bo że kogoś nie ma obok to znaczy, że nie ma?
– Pewnie, że nie – powiedział swoim niepasującym do wyglądu głosem Bobik i klepnął komisarza w ramię.
Masz rację, ale czemu w takim razie wszyscy płaczą?
To za trudne pytanie dla prostego komisarza
samo się płacze
kurwa…
zaklął stosownie do okoliczności Zenowiew
Bardzo stosownie.
A okoliczność trwała jak zaklęta.
– Alors, on y va?
– Allons-y.
Ils ne bougent pas.
KURTYNA
…aż do następnego wpisu.